Jodler z Wilkowic

Wywiad z Piotrem Gluzą, znanym jako jodler z Wilkowic, uczestnikiem programu Mam Talent, Mickiem Jaggerem jodłowania.


"Kiedy zszedłem ze sceny, to Prokop mówi tak:
-Proszę państwa, dzisiaj cała Polska jodłuje, dębuje, bukuje i szczytuje!
-Przepraszam, ja mieszkam na ul. Szczytowej - odpowiedziałem.
"






Dla widzów TVN-u jest Pan jodlerem z Wilkowic, lecz na co dzień zajmuje się Pan czym innym.
Jestem monterem systemów grzewczych, niezależnych od silnika w samochodach strażackich. Pracuję w bielskiej firmie ISS Wawrzaszek

Wykonuje Pan zawód mechanika, jest to praca ściśle techniczna, skąd zatem zainteresowanie jodłowaniem?
Pierwszy raz usłyszałem jodłowanie na weselu mojej siostry Bogusi. To było około 27 lat temu. Kapela, która wtenczas grała na przyjęciu zagrała tango tyrolskie. Oczywiście nie zwróciłem uwagi na samo tango, tylko na jodłowanie, które jeden gość z orkiestry wykonał. Tak mi się to spodobało, że postanowiłem się tego nauczyć.

Od wesela swojej siostry zaczął Pan ćwiczyć jodłowanie?
Tak, z przerwami. Raz człowiek sobie przypomniał: „A pośpiewam sobie”. Później minęło znowu kawał czasu. Tak człowiek to traktował... Ale później, kiedy zaczęły pojawiać się w Polsce anteny satelitarne, kupiłem sobie taką. Z niemieckich kanałów zacząłem sobie nagrywać programy, w których właśnie występowali znani niemieccy wykonawcy tego rodzaju muzyki i tego rodzaju śpiewania, bo jodłowanie, to jest śpiew.

Na czym zatem on polega, jaka jest technika jego wykonania?
Trzeba przejść z niskich tonów na falsety.

Czy jest to bardzo skomplikowane?
Nie. Tarzan, ten z bajek, miał taki głos.

Czyli w dużym uproszczeniu jest to udawanie Tarzana?
No... tak!

Jakie są Pana inne zainteresowania?
Ogólnie majsterkowanie. Coś zrobić dla dzieci, coś w domu usprawnić. Zajmuje się remontami w domu, które robię sam. Lubię ogromnie, może to jest śmieszne, z dziećmi puszczać latawce jak jest sprzyjający wiatr. Potrafiliśmy puścić taki latawiec na kilkaset metrów, ale sznurek nie był związany i poleciał na Łodygowice.

Co może Pan powiedzieć o swojej rodzinie, co oni na jodłowanie?
Jeżeli chodzi o jodłowanie, to są mieszane uczucia. Dzieci nie za bardzo, Arleta(żona) zaczęła się z tym oswajać. Była ze mną w tym programie Mam Talent, no i musiała się na to zgodzić, że skoro już jest ze mną, to będzie musiała tego słuchać.






Jak trafił Pan do Mam Talent ?
Dwa lata temu wrzuciliśmy moje nagranie na youtube. Znalazła mnie pracownica TVN-u Monika Banach. Zadzwoniła do gminy, żeby dowiedzieć się czy to są te Wilkowice, bo jest kilka takich wsi w Polsce. Podano jej telefon do mojej żony, żona podała mój i dodzwoniła się do mnie. Prosiła, żebym podjął decyzje występu w tym programie.

Jak Pan zareagował na taki telefon?
Najpierw odebrałem to jako żart. Sam czasem robię ludziom różne śmieszne rzeczy.

Co działo się dalej?
Zdecydowałem się. Pojechałem na precasting do Zabrza. Tam występowałem w teatrze przed komisją, która robiła weryfikację do dalszego udziału w programie. Po dwóch tygodniach dostałem telefon od pani Moniki, że przeszedłem dalej. Miałem pojechać na casting do Katowic już przed jury w składzie pan Wojewódzki, pani Chylińska i pani Foremniak.

Jak więc było w Katowicach?
Ludzi było naprawdę dziesiątki! Chociaż może nawet setki. Każdy miał dwie minuty, było kilkanaście zespołów, dużo osób występujących indywidualnie. Ja czekałem od 10 do 19.

Co porabiali oczekujący, jaka była atmosfera wśród uczestników?
W poczekalni ludzie trenowali, udzielali indywidualnych wywiadów Prokopowi i Hołowni. No, do mnie akurat nikt nie przyszedł, bo wyglądałem bardziej jak obserwator. Kazano mi wystąpić w garniturze. Było to polecenie producenta programu. To nie był mój wymysł. Mam ubrania regionalne, mógłbym sobie ubrać, nie ma problemu, ale wtedy bym już zdradził z czym przyjechałem. I to miała być taka zmyłka, zaskoczenie: chłop przychodzi w garniturze –i co pan będzie robił, - będę jodłował.

Jakie wrażenie wywarli na Panu jurorzy?
Myśleli tak: no, przyjdzie człowiek zajodłować. Zresztą było widać po zachowaniu Wojewódzkiego, że raczej się naśmiewał. Muzyczka ruszyła. Nie była to profesjonalna muzyka, bo to robił mój kolega. Miałem obiecany oryginalny podkład pana Stefana Dembowskiego z Tyrolskiej Kapeli Stefana z Torunia, ale nie dostałem jednak tego podkładu i musiałem na szybko coś stworzyć.

Jak przeżył Pan sam moment występu?
Zacząłem śpiewać. Jedno słowo opuściłem, bo adrenalina robiła swoje. Początkowo jodłowanie było bardzo proste, bo to było tylko takie przeciąganie zwrotki. Zwykle jodłowanie jest to refren piosenki. I dopiero na jodłowaniu pod koniec piosenki, publika wstała, jury było zdziwione, że można tak zajodłować. Że nie przyszło się tylko pokazać i powiedzieć, że się jodłuje, ale pokazać, że się jodłuje.

Pokazać, że ma się talent.
Talent... za mocne słowa. Ale, że jednak można zajodłować i potwiedzić te słowa, które się powiedziało.






Czy potem miał Pan z jurorami jeszcze jakiś kontakt?
Już nie, tylko z Prokopem i Hołownią, krótka rozmowa, czy mógłbym zajodłować jeszcze dla widzów. Na szczęście nie jest to wszystko pokazane i z tego się cieszę, bo tam za dużo stresu było.

Zmieniło się Pana zdanie o Wojewódzkim, Foremniak, Chylińskiej?
O, Wojewódzkiego, można powiedzieć, to już kupiłem na dzień dobry grzecznością. Jak się przedstawiłem, że pochodzę z Wilkowic, mam 44 lata, a Wojewódzki mówi I tak jestem od ciebie starszy , a ja mu powiedziałem Nie widać tego po panu. I on po prostu karpia strzelił, zapowietrzył się troszkę i nic nie odpowiedział tylko dziękuję. A gdybym tam chciał zabłysnąć jego kosztem, to on by mnie starł na pył.

A jurorki?
To znaczy, tam było dużo zmian przy montażu odcinka. Tam gdzie pani Foremniak pytając się mnie czym się na co dzień zajmuję, ja jej powiedziałem, że jestem monterem, to ona tak na rękę się położyła, to nie było wtedy. Ona się mnie pyta czy podczas pracy, jak sobie montuję te ogrzewania czy też sobie śpiewam, ja odpowiadam Bardzo często, no i ona wtedy buchnęła śmiechem. Ogólnie jurorki były zachwycone. Chylińska tam kiwała głową, że jednak nie dałem plamy.





Czy udział w show zmienił jakoś Pana nastawienie do telewizji?
Wiadomo, że telewizja kłamie.(śmiech) Każda. Tylko, że to jest zbyt dobrze wszystko zmontowane, żebyśmy my, zwykli ludzie mogli to zobaczyć. 70 procent tego co tam się działo zostało wycięte.

Czas antenowy jest cenny.
No tak, ale to też cenzura. Z ust Wojewódzkiego się sypały takie słowa, że to nie dla dzieci.

Ma Pan jakieś plany odnośnie występów indywidualnych, już nie w programach, a na estradzie?
Czas pokaże. Na razie się na to nie nastawiam. Trzeba by mieć jakiś zespół, żeby przygrał albo mieć przygotowany podkład.

Dziękuję za rozmowę.
Nie ma za co.

mf