Jeżeli kogoś zatrwożył tytuł, to
chciałbym uspokoić, że nie chodzi o kolejną powódź w naszej miejscowości. Zbiornik
retencyjny pod Magurką jest już prawie gotowy, więc taka klęska żywiołowa póki
co nie powinna nam zagrażać. Mówiąc o potopie w Wilkowicach mam na myśli potop
szwedzki, czyli znaną nam wszystkim z historii i powieści Henryka Sienkiewicza
wojnę Polski ze Szwecją, której w dotkliwy sposób doświadczyła również nasza
miejscowość.
Data 8 Marca kojarzy się nam przede
wszystkim z Dniem Kobiet. Jednak dla Wilkowic ma ona również dość ważne
historyczne znaczenie. To właśnie tego dnia w 1656r. w okolicach Bramy
Wilkowickiej, na granicy Mikuszowic i Wilkowic doszło do bitwy, w której to
mieszczanie żywieccy, grupka żołnierzy króla Jana Kazimierza oraz zamieszkujący
Wilkowice i Mikuszowice górale próbowali zatrzymać szwedzka inwazję na Żywiec. To
właśnie tam przez pewien czas chronił się król Jan Kazimierz. Obrońcy zdołali
zbudować imponujący szaniec i przez długi czas się bronili, jednak lepiej
uzbrojona armia szwedzka w końcu przełamała obronę. Dowodzący nią Jan Weyhard,
znany jako Wrzeszczowicz z „Potopu”, nakazał później w akcie zemsty spalić
będące dziś częścią Bielska Mikuszowice oraz Wilkowice. Pamiątką tego
wydarzenia jest krzyż, który do dziś stoi przy pętli autobusu miejskiego nr 2,
na granicy obu miejscowości. Warto też dodać, że niektórym szwedzkim żołnierzom
tak spodobały się nasze okolice, że postanowili tu zostać i zasymilowali się z
miejscową ludnością. O dokładnym przebiegu bitwy można poczytać w artykule pana
Władysława Wali w ostatnim numerze „Głosu Gminy Wilkowice”.
Po kilkuset latach od tego
wydarzenia coraz mniej mieszkańców Wilkowice o nim wie. W związku z tym władze
naszej Gminy postanowiły nam o bitwie przypomnieć. Najlepszym na to sposobem
było zorganizowanie inscenizacji tejże potyczki, która odbyła się 8 Marca na
parkingu przy prowadzącej na Magurkę ulicy Harcerskiej. Zaczęło się od występu
dzieci ze szkoły podstawowej, grających na fletni Pana oraz okarynach, a zaraz
potem nastąpiła regularna bitwa, w której nie zabrakło huku armat i walki wręcz.
Reprezentowane przez Bractwo Kurkowe z Cieszyna wojsko szwedzkie było jednak w
mniejszości i tym razem nie udało im się powtórzyć historii sprzed lat i
pokonać dzielnych górali. W całym wydarzeniu jednak nie prawda historyczna, a
dobra zabawa były najważniejsza i to się z pewnością udało. Spora w tym także
zasługa kapeli „Syćko gro” oraz paniom ze Stowarzyszenie Emerytów, które
serwowały pyszne ciasto i drożdżówki.
Poza inscenizacją bitwy przybyłych
gości spotkała jeszcze jedna, dość niespodziewana atrakcja. W pewnym momencie
wszyscy odwrócili oczy od rozgrywającej się potyczki, gdyż wśród widzów nagle
pojawili się państwo Edyta i Łukasz Golcowie, którzy wracając do swojego domu w
Łodygowicach postanowili sprawdzić, co to za bitwa toczy się w Wilkowicach. Najszybciej
z przybycia gwiazd polskiej muzyki skorzystali młodzi muzycy ze szkoły
podstawowej, którzy zdobyli upragnione autografy. Pan Łukasz powiedział, że
słyszał o bitwie ze Szwedami, ale nie wiedział, że miała ona miejsce właśnie
tutaj. Śmiało można zatem stwierdzić, że choć wielu z nas bardzo mało wie o
historii Wilkowice, to jest ona bardzo bogata i na pewno warto ją zgłębiać. W
tym miejscu warto również dodać, że początki naszej miejscowości datowane są na
lata 1310-1320. Nie chcielibyśmy nic sugerować władzom Gminy, ale może warto
byłoby w najbliższych latach pomyśleć o obchodach 700-lecia Wilkowic?