Tajemnica Bożego Ciała

Jak co roku w pierwszy czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, wielu z nas wzięło udział w Procesji Bożego Ciała. Jak zwykle zatrzymywaliśmy się przy czterech ołtarzach: koło krzyża przy domu katechetycznym, koło Domu Pomocy Społecznej, koło państwa Damków i przy kościele. Na szczęście na czas procesji również deszcz „zrobił sobie wolne” i nie zakłócił barwnej, jak to zawsze w Wilkowicach, uroczystości.



Teoretycznie Boże Ciało jest nam dobrze znane, jednak o wielu rzeczach nie wiemy. Mam na myśli historię powstania święta i cuda eucharystyczne, które potwierdzają słuszność jego ustanowienia. Nie jest to co prawda związane z Wilkowicami, ale z pewnością ubogaci naszą wiedzę. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, zwana w tradycji ludowej Bożym Ciałem, jako pierwszy wprowadził biskup Robert w parafii Liege w 1246r. Wpływ na to miały widzenia świętej Julianny z Cornillon. Julianna już jako dziecko odznaczała się wielką pobożnością, czego wyrazem było późniejsze wstąpienie do zakonu augustianek. Już od 16 roku życia ukazywała jej się w trakcie modlitwy tarcza słoneczna, na której widniała ciemna plama. Julianna przez długi czas nie wiedziała, jak ma rozumieć to cudowne zjawisko, ale w jednym z widzeń Bóg wszystko jej wytłumaczył. Tarcza słoneczna miała oznaczać Kościół katolicki, a czarna plama była brakiem uroczystości na cześć Najświętszego Sakramentu. Bóg powiedział Juliannie w widzeniu, że w Wielki Czwartek wierni bardziej są zajęci rozważaniem Jego Męki i w związku z tym trzeba ustanowić specjalną uroczystość na cześć Ciała i Krwi Pańskiej. Zadanie to zlecił właśnie Juliannie. Przez długi czas zakonnica uważała się za niegodną tej misji, ale przez 20 lat wizja wciąż się powtarzała i w końcu Julianna opowiedziała o tym swojemu spowiednikowi. Za jego sprawą wieść dotarła do biskupa Roberta z Liege, który wprowadził uroczystość w swojej diecezji w 1246r. Po śmierci Julianny uroczystość Bożego Ciała nie upadła. Duży wpływ na to miał papież Urban IV, gorliwy krzewiciel uroczystości. To właśnie on był wcześniej pośrednikiem między spowiednikiem Julianny a biskupem Robertem.




Kluczowe wydarzenie, które miało decydujący wpływ na ustanowienie uroczystości Bożego Ciała dla całego Kościoła miało miejsce w 1263r. we włoskiej Bolsenie. Pewien kapłan, odprawiając tam Mszę Świętą zaczął wątpić w to, że w Hostii znajduje się ukryty Jezus Chrystus. Wtedy to, w trakcie Podniesienia, na korporał zaczęły ściekać z Hostii krople krwi, pozostawiając po sobie okrągłe znaki. Kapłan czym prędzej pobiegł do przebywającego w pobliskim Orvieto papieża Urbana IV i opowiedział mu o tym, co się stało. Papież zbadał dokładnie całe zdarzenie i będąc przekonanym o prawdziwości cudu ogłosił w 1264r. bullę. Na jej mocy cały Kościół miał obchodzić uroczystość Bożego Ciała w pierwszy czwartek po uroczystości Trójcy Przenajświętszej. Wydarzenia z Bolseny nie były jednak pierwszym cudem eucharystycznym w historii Kościoła. W 750r. we włoskiej miejscowości Lanciano pewien mnich z zakonu św. Bazylego po raz kolejny zaczął powątpiewać w przeistoczenie. Kiedy zakończył słowa konsekracji, Hostia zmieniła się w okrągły fragment ludzkiego ciała, a wino w krew. Ciało pozostało nienaruszone, lecz krople krwi zakrzepły, tworząc pięć nierównych bryłek. Po jakimś czasie dokładnie je przebadano. Okazało się, że ciężar jednej był równy ciężarowi pięciu, ciężar dwóch równy ciężarowi trzech, a ciężar najmniejszej bryłki był równy ciężarowi największej. W latach 1970-1971 relikwie przebadał profesor Odoardo Linoli. Wykazały one, że jest to krew człowieka grupy AB, a fragment ciała to część mięśnia sercowego. Dowiedziono także, że relikwie faktycznie są pochodzenia ludzkiego. Wskazywał na to fakt, że zamoczona w wodzie skrzepła krew na nowo staje się płynna. Jeśli chodzi o grupę krwi AB, to jest ona najrzadziej występującą grupą krwi, ale stosunkowo często posiadają ją mieszkańcy Bliskiego Wschodu, gdzie żył Jezus Chrystus. Ślady dokładnie tej samej grupy krwi znaleziono na Całunie Turyńskim, w który Jezus rzekomo miał być owinięty po śmierci. Cuda eucharystyczne nie miały jednak miejsca wyłącznie w średniowieczu. W 1996r. w kościele parafialnym w Buenos Aires jeden z wiernych poinformował po Mszy Świętej księdza Alejandro Pezeta, że na posadzce leży porzucona hostia. Ksiądz umieścił ją w specjalnym naczyniu z wodą i schował w tabernakulum. Po jakimś czasie zauważył jednak, że hostia przybiera formę krwistej substancji, która z dnia na dzień staje się coraz większa. W 1999r. kardynał Buenos Aires zlecił wykonanie badań naukowych. Z krwawiącej hostii pobrano próbkę i wysłano ją do Nowego Jorku, celowo nie informując o jej pochodzeniu. Dr Frederik Zugibe po wykonaniu badań oświadczył, że jest to ludzkie ciało i krew, w której obecne jest DNA. Stwierdził również, że badany materiał to fragment mięśnia sercowego z lewej komory, z okolicy zastawek. Mięsień znajdował się w stanie zapalnym, co wskazywało na fakt, iż serce żyło w chwili pobierania wycinka. Poza tym znajdujące się we fragmencie białe ciałka wniknęły w tkankę, co mogłoby świadczyć o tym, że serce cierpiało w skutek na przykład mocnych uderzeń w okolice klatki piersiowej. Kiedy dr Zugibe dowiedział się prawdy, stwierdził, że nauka nie jest w stanie wytłumaczyć tego zjawiska.





Ostatni jak dotąd cud eucharystyczny zdarzył się w naszym kraju, w kościele pod wezwaniem św. Antoniego w Sokółce. W październiku ksiądz Jacek Ingielewicz podczas udzielania Komunii upuścił przypadkowo hostię. Zgodnie z przepisami liturgicznymi umieścił ją zatem w specjalnym naczyniu z wodą, które później schował w sejfie w zakrystii. Po tygodniu odkrył, że na komunikancie pojawiła się krwista plama i wyciągnął go z naczynia. Położył komunikant na korporale, na którym pozostał czerwony skrzep. O zdarzeniu powiadomiono zatem kurię biskupią, która zleciła zbadanie hostii dwóm lekarzom z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Orzekli oni, że jest to najprawdopodobniej tkanka mięśnia sercowego. Sposób wykonania badań został zakwestionowany przez innego eksperta z uniwersytetu, ale nie sprecyzował on domniemanych nieprawidłowości. Natomiast specjalnie powołana komisja orzekła, że badana próbka pochodziła z komunikantu z Sokółki oraz wykluczyła ingerencję osób trzecich. Kościół nie potwierdza jeszcze oficjalnie cudu, czekając na wyniki kolejnych badań.
Powyższe cuda eucharystyczne to tylko kilka z wielu, które się wydarzyły. Od wydarzeń z Lanciano odnotowano ich w sumie 132. Jednego z nich doświadczył również papież Jan Paweł II. W 1984r., gdy w swojej prywatnej kaplicy udzielał Komunii pewnej Koreance, hostia w jego rękach stała się kawałkiem ludzkiego ciała. Biorąc pod uwagę liczbę i znaczenie cudów eucharystycznych, można się zastanawiać, dlaczego tak niewiele się o nich mówi. Dopiero wydarzenia w Sokółce dały niektórym(jak choćby Kubie Wojewódzkiemu) do myślenia, ale sprawa szybko ucichła. Być może sytuacja zmieni się wraz z ogłoszeniem wyników kolejnych badań. Przeciwnicy Kościoła i ateiści wciąż szukają dziury w całym i na wszelkie sposoby starają się kwestionować autentyczność cudów eucharystycznych. Czy jest to jednak możliwe, by w przeciągu ponad 1250 lat praktycznie we wszystkich miejscach na świecie 132 razy wymyślono tą samą „bajkę’? Nie sądzę. Kto wie, może kiedyś w Wilkowicach też doświadczymy takiego cudu.