Tajemniczy gość z Bliskiego Wschodu

Było środowe popołudnie. Po powrocie z Krakowa jadłem sobie obiad w postaci fileta z kurczaka i ryżu z warzywami, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Nie chciało mi się za bardzo w tym momencie z nikim rozmawiać, no ale wypadało odebrać. Okazało się, że dzwoni mój kumpel. Znajdował się właśnie nieopodal Ośrodka Zdrowia, gdzie został zaszczepiony przeciwko jakiejś chorobie o zbyt długiej nazwie, bym mógł ją zapamiętać. Poza tym nie o to chodzi. Mój szanowny kolega miał dla mnie niesamowitego newsa: w pobliżu boiska GLKSu kręcił się jakiś szejk! Tak, najprawdziwszy szejk z tuniką, okularami przeciwsłonecznymi i taką bajerancką chustą na głowie. Postanowił więc do mnie zadzwonić, bo wiedział, że wizyta takiego gościa to prawdziwa sensacja i można byłoby obadać jej cel i napisać o tym na blogu. Długo się nie zastanawiałem i czym prędzej zadzwoniłem do Michała, żeby wziął aparat, bo trzeba jechać na „stadion” zrobić wywiad z szejkiem. Michał za bardzo nie rozumiał, o czym mówię, ale pojawił się u mnie po 10 minutach i razem pojechaliśmy na boisko GLKSu. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, zobaczyliśmy szejka przechadzającego się w towarzystwie kogoś z Urzędu Gminy. Po chwili jednak szejk został sam. Postanowiliśmy zatem do niego podejść i zagadać, choć nie wiedzieliśmy, czy w ogóle się z nim dogadamy. Zaczęliśmy od arabskiego „Salam”, ale na szczęście okazało się, że szejk biegle włada angielskim. My jako tako też ten język znamy, więc przy rozmowie nie było większych problemów. Szybko dowiedzieliśmy się, że ów szejk nazywa się Dodah Al-Ammann i pochodzi z Kataru. Dziwacznej nazwy miasta niestety nie zapamiętałem. Ze swojej strony również się przedstawiliśmy i poprosiliśmy o krótki wywiad do naszego bloga. Pan Dodah przyjął naszą prośbę z nieukrywaną radością. Pierwsze pytanie dotyczyło oczywiście celu wizyty szejka w Wilkowicach. Po jego odpowiedzi szczęki opadły nam aż do ziemi. Już po rozmowie z moim kolegą czułem, że szykuje się jakaś sensacja, ale to, co powiedział szejk przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż okazało się, że pan Dodah zamierza kupić piłkarską drużynę GLKSu. Co więcej, chce wprowadzić ją do piłkarskiej Ligi Mistrzów!!! Pozazdrościł on swoim kolegom, którzy wykupują drużyny w angielskiej Premiership, by zbudować piłkarskie potęgi i chce przebić ich dokonania. Nasze kolejne pytanie było zatem oczywiste: dlaczego Polska, a nie kraj z jakąś silniejszą ligą? Odpowiedź szejka nieco nas zaskoczyła, ale w gruncie rzeczy była dość typowa. Pozwolę sobie zacytować: „Przyjaciele, którzy byli w Polsce mówili mi, że nigdzie nie widzieli tak pięknych kobiet. Mówili zwłaszcza o niebieskookich blondynkach, których jest w Polsce pod dostatkiem, a które w Katarze są niezwykłym rarytasem. Nie będę owijał w bawełnę: chciałbym tu znaleźć kilka żon” (poligamia jest w islamie dozwolona). Spytaliśmy zatem: dlaczego Wilkowice? Pan Dodah Al-Ammann przyznał, że zadecydował o tym ślepy los. Od początku interesowała go południowa Polska, bo od dawna pociągały go góry. Później postawił palec na mapie na chybił-trafił i tak oto przez czysty przypadek cały piłkarski świat może wkrótce usłyszeć o naszych kochanych Wilkowicach!!! Pan Dodah mógł oczywiście kupić Wisłę Kraków, czy choćby Podbeskidzie Bielsko-Biała, ale postanowił zbudować swoją piłkarską potęgę zupełnie od zera. Na początek planuje ściągnąć kilku piłkarzy z polskiej I ligi, by spokojnie awansować na coraz to wyższe szczeble rozgrywkowe, a po jakimś czasie ściągnąć gwiazdy polskiej i europejskiej piłki, które mają pomóc GLKSowi awansować do Ekstraklasy, a później do europejskich pucharów. Szejk Al-Ammann myśli już nawet o przebudowie stadionu. Po omówieniu kwestii stadionu nasza rozmowa powoli dobiegła końca, gdyż szejk musiał iść do budynku Gminy omówić szczegóły transakcji. Zapytaliśmy więc na koniec, czy zna już jakieś polskie słowa. Po krótkim namyśle wycharczał coś, co przypominało „dzień dobry”, „dziękuje” i jeszcze jedno słowo, którego z wiadomych względów nie mogę przytoczyć. Pożegnaliśmy się zatem i daliśmy szejkowi nasze adresy mailowe, by informował nas o swoich działaniach. Odchodząc od nas, szejk odwrócił się jeszcze na chwilę i rzekł: już wkrótce cały świat usłyszy o Wilkowicach! Trzymamy go więc za słowo i czekamy na to z niecierpliwością.