Początek zimowej udręki

W tym roku zima przystąpiła do ofensywy wyjątkowo wcześnie. Uderza w nas białym puchem i temperaturą pod kreską. Ludzka defensywa podjęta naprędce, mimo sprawności i zdecydowania nie ma szans.
Używamy łopat do odśnieżania, uruchamiamy ogrzewanie, przeklinamy "białe gówno", ale i tak przegrywamy. Łopaty śnieżne łamią się jak zapałki, ciepłe domy niczym marny płomyki wciąż są podsycane bez nadziei, a ciche jęki ulatują w przestrzeń i wnet spadają przywalone kupą kunsztownie uczynionych, malutkich śnieżynek czekając, aż zmyją je wiosenne roztopy...
No, chyba, że znajdą się w Wilkowicach na remontowanej drodze powiatowej. Bardzo możliwym staje się wtedy, że powrócą do właściciela zmieszane z błotem i wystrzelone spod koło samochodu wprost na spodnie bądź spódnicę.

Prace trwają i trwają. Faktem jest, że spora część mieszkańców już bez ogródek wyraża swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji komunikacyjnej. Remontem zajmuje się już inna firma, gdyż poprzednia zrezygnowała z kontraktu. Z usłyszanej mimochodem w środowy poranek rozmowy skonsternowanych pracowników nowej ekipy nie wnioskuję nic dobrego, ale też nie dziwię się im: Słowa oburzenia, jak również swego rodzaju niemiłego zaskoczenia przeplatane słowami, których treści nie przytoczę - oto skrót.

Pocieszająca jest rzecz, że zaskoczenie drogowców nie jest tak duże jak rok temu - już dziś można było zobaczyć pług. I jeśli, drogi Czytelniku, mimo wszystko zapłoniesz gniewem i wymówić chciał będziesz słowa przekleństwa wspomnij na słowa powiedzenia:"Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie".


mf