Proza codzienności

Nadeszły wakacje, czas relaksu i odpoczynku. W większości wyjeżdżamy na urlopy aby nabrać nowych sił. Te okresowe migracje są przyczyną obniżenia częstotliwości wydarzeń kulturalno-społecznych we wsi. Słowem - jest nudno, istna proza codzienności.
Co prawda emocje związane z apogeum rozrywki, jakim były Dni Wilkowic już dawno opadły, lecz pod żadnym pozorem nie można stwierdzić, że władze wyczerpały program atrakcji i kompletnie nic się nie dzieje.
Otóż, najbardziej spektakularną atrakcją wydaje się przebudowa mozaiki na ul. Wyzwolenia. Wiążą się z nią doznania, których, szczególnie kierowcy, długo nie zapomną.
Remont trwa, wg. wykonawców od 25 maja, a potrwa jeszcze nie wiadomo ile. Robotnicy pracują do późnych godzin popołudniowych, dzięki czemu wzrasta tempo budowy: zauważalna jest różnica między normalnym, ślimaczym tempem, a obecnym - żółwim.
Póki co, mieszkańcy nie okazują mocniej żadnych emocji. A powinni, bo przecież nie na co dzień ma się dostęp do takich atrakcji.

Chociaż ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza, to mimo wszystko pora roku skłania do przebywania na dworze. Ciepłe, długie letnie wieczory, grill z rodziną, piwko - świetna sprawa. Ale przypuśćmy, że takiemu statystycznemu Kowalskiemu zbrzydło siedzenie na dupie i postanowił wybrać się na spacer. Podejmuje tedy bardzo dobrą decycję! Raz - zrzuci trochę zbędnej wagi, a dwa - oczywiście! znowu czekają na niego niezliczone atrakcje.
Jako, że zbyt długie teksty zniechęcają do czytania, wybrałem tylko jeden przykład z ich nieprzebytego gąszczu.
Idzie sobie ten Kowalski lub może nawet jakiś turysta, których latem po Wilkowicach kręci się spora liczba, przypadkiem przechodzi przez krzyżówkę i... tutaj spełnia się jego jedyne marzenie, od czasu jak wyszedł z domu: siada sobie na ławeczce. I to nie byle jakiej, bo wystruganej z drewna przez ludowego rzeźbiarza. Taka ławka drewniana, pomalowana zachęca samym swym widokiem o przyjemności płynącej z siedzenia nie wspominając. Po prostu w głowie się kręci od szaleństwa! Mało tego! W Wilkowicach mamy więcej ludowych rarytasów! Zapraszam do ich odkrywania!
Ale czy to już koniec? Skądże! Na łamy wiejskiej gazetki powrócił pan Władysław Wala. Jego wspaniały tekst o majowych pieśniach rozbrzmiewających z wieży wilkowickiego kościoła i ich autorach, nokautuje wypociny innych dziennikarzyków, gdyż oprócz informowania jest napisany przepiękną polszczyzną wraz z użyciem wielu ciekawych figur literackich. Oby pan Wala i jego felietony już na stałe pozostały na łamach "Głosu Gminy Wilkowice".

W każdym aspekcie potrzeb oferuje się nam rozrywek co nie miara. Jest coś dla ciała i jest coś dla ducha.
Czy w obliczu tych faktów ten post nadal może nosić tytuł Proza codzienności? Czy też powinien brzmieć Poemat dnia codziennego bądź W Wilkowicach jak w bajce?



[zdjęcia już wkrótce]