Unikalna mozaika

W czwartek miały miejsce roboty drogowe na ul. Wyzwolenia. Robota wcale nie kojarzy się z jakimś lekkim obowiązkiem ale z udręką, wysiłkiem, potem i ogromną pracą. W przypadku remontowania głównej ulicy we wsi nie jest, ba! nie może być inaczej.


Okazuje się, że nie zdołano uporać się z zadaniem w ciągu jednego dnia. Jednych może to smucić, drugich bulwersować, a jeszcze innych może to nic nie obchodzić. Nie mniej jednak, niektórzy mają, a przynajmniej powinni mieć, powody do wdzięczności i zadowolenia: Oto zniknęła dziura w asfalcie na zakręcie obok Samu 5! Była to sól w oku kierowców zarówno starszych pojazdów - wyrwa głębokości 10cm, to nie byle co dla 15-letniego staruszka, jak i kierowców pojazdów o większych gabarytach - ubytek znajdował się na wąskim odcinku drogi. No, ale teraz problemu już nie ma. Sytuacja poprawiła się także w wielu innych miejscach. Kierowcy codziennie przemierzający "główną" już zauważyli poprawę, kierowcy niedzielni przekonają się dopiero w niedzielę.
Pojawiają się również, co nieuniknione, głosy krytyki. Gdzieniegdzie pozostały w nawierzchni prostokątne dziury, tak przygotowane aby jutro uzupełnić je asfaltem. W pobliżu Domu Strażaka okazały się tak głębokie, że koniecznym było ustawienie pomarańczowych, ostrzegających słupków. Uszczypliwi pytają: czy znajdzie się odważny i pokona ten slalom? Jak na razie śmiałek się nie znalazł. Widocznie zbyt cenią sobie ludzie zawieszenia swoich samochodów.

Z jednej strony pozytywne nastawienie, nadzieja, pewien rodzaj satysfakcji i zadowolenia, z drugiej złośliwość, grymasy i narzekanie. Jak na to wszystko spojrzeć?
Proponuję spojrzeć z góry! Otóż ulicą Wyzwolenia zajmowano się od zawsze. Wójtowie się zmieniali, kadencje przemijały, ale zawsze czyniono starania, aby droga była coraz porządniejsza. Dzisiaj uważny obserwator może już dojrzeć pewien zamysł, odkryć ideę, domyślić się planu, który gmina realizuje niezależnie od wójta, składu rady, czy układu gwiazd na niebie: ul. Wyzwolenia ma stać się unikatową mozaiką, nigdzie nie spotykaną formą artystyczną. Jak to?! Co to za brednie?! Ano tak to. Właśnie z góry widać jak kolejne łaty o różnorodnych kształtach odcieniach i fakturach stają się częścią tego w kilometrach mierzonego dzieła, które kolejne pokolenia będą mogły zmieniać i współtworzyć.


Potomni będą wspominali prapradziadów, którzy zapoczątkowali tak wspaniałą ideę. Ach, łezka się w oku kręci... Ale czas ją rychło otrzeć! Nie znamy bowiem dnia ani godziny kiedy inspektor UNESCO przyjdzie.

mf